środa, 18 maja 2011

Byleby tylko nie pisać nic o poezji


Majowy Buum Poetycki był dla mnie tak intensywnym wydarzeniem, że w zasadzie nie miałem siły, aby go na bieżąco komentować. Trwałe uszkodzenie mózgu, zostały tylko strzępki wolnych narracji. Dziesiątki puszek z napojami o smaku osłonek na lekarstwach, wtorek ze slamem i „Purple Haze”. Środa z imprezą do ósmej nad ranem, czwartek ze sprintem do pierwszej. Problem z utrzymaniem kartek z notkami biograficznymi. Ktoś po imprezie spał na cmentarzu, ktoś spał w dziwnym pokoju za lodówką – gdzieś w tajemniczym mieszkaniu na Mickiewicza, ktoś uciekał z Torunia na stopa, ktoś zasiedział się u nas na tydzień. Będą dwa rozwody, było jedno burzliwe rozstanie, będzie jedno wesele. Przegrałem w szachy ze skinheadówą. Przegrałem w kilku setach z obiecującymi lewicowymi politykiem. Dowiedziałem się, że największym tabu w teatrze dla najmłodszych dzieci jest ogień i ciemność i dwukrotnie poza ten zakaz wykroczył teatralny projekt Michała Tabaczyńskiego. Hotel Kosmos, Ser Charles i Jesień to zjawiska. Woźniak, Grzebalski, Bromboszcz i Podgórni to geniusze. Chore chory sny na kacu, które kiedyś tu opiszę.

1 komentarz:

  1. http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/60544/1893c11930bcacf0905b96cb2fa1d62b/

    OdpowiedzUsuń