piątek, 7 października 2011

Moje smutne życie polonisty (jak zwykle fikcja)

2 komentarze:

  1. Podczas czytania co jakiś czas porażony trafną obserwacją
    czy zjadliwą puentą chichotałem jak osobnik po raz pierwszy
    w życiu potraktowany gazem rozweselającym... .

    Ostatni raz wydałem z siebie takie cóś, gdy (dawno temu)
    nieopatrznie zajrzałem do świeżo kupionej książki*
    jadąc zatłoczonym autobusem na trasie
    Toruń - Rubinkowo III.

    Upał by straszny (okna szczelnie zamknięte),
    ludzie zbici w jakąś plastelinową masę bez rąk i nóg... .
    - A wokół mnie było pusto.

    Zaśmiewałem się serdecznie i nierytmicznie eksplodując
    kaskadami śmiechu perlistego nie do stłumienia.
    Wtedy i teraz.

    Dziękuję!

    A swoją drogą warto by ten tekst rozwinąć.
    Podzielić na tematyczne kawałki zamknięte w miniaturkach i...
    całość wydać jako opasłe tomiszcze.
    Pierwsze 10 egzemplarzy kupię na pewno i natychmiast.

    Uprzejmie pozdrawiam

    Obserwator Toruński
    www.obserwatortorunski.blogspot.com

    * Książka nazywa się "Gra półsłówek" i była dla mnie
    wtedy objawieniem. Aby nie demoralizować młodych dzieciąt mych
    (czytały już) schowałem ją przed nimi tak dokładnie,
    że do dzisiaj nie mogę jej znaleźć.
    - Na szczęście "Chomik" przyjacielem moim jest też.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne, lepsze od literatury papierowej!

    OdpowiedzUsuń