wtorek, 17 stycznia 2012

Witajcie w naszej bajce

1.
Mazury w zeszłym roku startowały w plebiscycie na Siedem Cudów Świata Natury, w którym znalazły się na zaszczytnym czternastym miejscu. Teraz kandydatem do miana jednego z siedmiu najpiękniejszych miast na świecie jest Toruń.

Urzędnicy już zaczęli grzać silniki, żeby zdobyć ten zaszczytny tytuł – już spamują, już zachęcają do spamu, do bezmyślnego klikania i wypełniania formularzy. Nasze władze dużą wagę przykładają do tytułów, które trzeba sobie wytupać, a nie wydreptać na wąskich korytarzach rządowych i unijnych instytucji. Przepadła Europejska Stolica Kultury, Toruń był chyba jedynym miastem, który zupełnie zapomniał o Euro 2012. Ostatni liczący się tytuł zdobyła poprzednia administracja – miejsce na prestiżowej Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Teraz zadowolimy się drugim miejscem w internetowej sondzie „Rzeczpospolitej” i powalczymy o zaszczytną lokatę w zabawie przygotowanej przez jakiś szwajcarskich cwaniaków. Ale czego się nie robi dla banerka na oficjalnej stronie miasta.

2.
Zawsze uważałem, że Starówka jest tylko martwą dekoracją. Nigdy na nią nie zwracałem większej uwagi. Przez pięć lat mieszkałem nad sklepem z rowerami i indonezyjskimi meblami. Zaraz obok obok szkoły dla pielęgniarek wykwitała katedra.

Zbyt wielka. Te sklepienia i filary, toczone bez umiaru. I wśród nich jeden Bóg, który jest Bogiem zazdrosnym, i Bóg drugi, który chce przeglądać się w tysiącach obrazów stworzonych na swoje podobieństwo i chwałę. Wszystko zaczyna się od włożonej do kropielnicy miski ze święconą wodą. Takiej, w której moczy się brudne ubrania i opuchnięte stopy.

W toruńskich kościołach wierni czują się jak turyści, zimno tam u Pana i pachnie naftaliną.

3.
Nie ma lepszego Torunia na świecie niż Toruń.

Nasza sztuka współczesna jest współczesna, bo sztuka jest sztuka, jak mówił nasz brat Bogusław Linda. Mówią, że poczucie humoru jest funkcją inteligencji i nawet artyści, którzy do nas przyjeżdżają, dają się na ten aforyzm nabrać.



Naszym idolom odległe są życiowe i artystyczne kompromisy.



Nasze telewizje są wzorem najwyższych standardów dziennikarskich.



Nasza młodzież jest niecierpliwa i niepokorna. Wie, co ze sobą robić w czasie wolnym od pracy i nauki.


Nasze władze mają spójny pod względem ideologicznym wizerunek.


Nasze wieczorowe eventy łączą świat biznesu i mody. Mamy swojego Michela Adama i jego kolekcje diamentów.



Po co ścigać się na głosy z byle Bydgoszczą, skoro już jesteśmy cudem?

wtorek, 10 stycznia 2012

Apokalipsa wg św. Przemysława






















Inicjatywa Kulturalna obudziła się ze snu zimowego i zaczęła wklejać linki na Facebooka. Nie wiem, czy jakakolwiek rewolucja zaczęła się od filmiku z ziewającym kotkiem, ale jakby co poproszę o taki właśnie sygnał do jej rozpoczęcia.

Szczególnie zainteresował mnie link z wiadomością z oficjalnego serwisu Urzędu Miasta Torunia, który przedstawił swoje plany na Euro 2012. Jak wiadomo, większość polskich miast marzy o tym, aby ich centra zamieszkały orangutany, które będą się przez trzy tygodnie żywiły piwem i kebabem. Toruń oczywiście nie odstaje od peletonu i usiłuje przygotować dla nich coś w rodzaju programu artystycznego. Pomnik Kopernika zamieni się w pomnik białoczerwonego kibola, rynek - w pijalnię browara, a osiedlowe orliki ożyją od radosnych bluzgów rywalizujących ze sobą gimnazjalistów.

Aby zyskać szacunek ludzi ulicy, odbędzie się konkurs graffiti. Do klimatu szlachetnych zmagań na boisku nawiążą wystawy Muzeum Okręgowe i Dworu Artusa. Nie może zabraknąć wypieku pierników i innych łakoci dla naszych milusińskich – muzeum przygotuje ekspozycję pierników wypieczonych z okazji Euro 2012. W pięknych okolicznościach Starówki, wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, będzie można sobie porżnąć w piłkarzyki.

Odbędzie się także event pt. „Piłkarski rap”. To nie będzie niestety ustawka kiboli Elany i Apatora, ale zwyczajny mecz między Reprezentacją Artystów Polskich a Reprezentacją Torunia. Organizatorzy nie wyjaśniają, dlaczego impreza odwołuje się do szlachetnego gatunku muzycznego; zdradzają jedynie, że w składzie lokalsów zagrają urzędnicy, politycy, sportowcy, dziennikarze, artyści, biznesmeni i mieszkańcy Torunia – nie tacy tam zwykli, tylko wyselekcjonowani w konkursie.

Toruńska Agenda Kulturalna jak zwykle stara się popsuć święta i już w czerwcu zaprasza na „Koniec świata 2012 w Toruniu”, czyli imprezę „związaną z przepowiednią astronomiczną dotyczącą końca świata”. TAK ma doświadczenie w spieprzaniu wszystkich plenerów w mieście, więc możemy być spokojni o jedno: prorok Eliasz nie zstąpi z Niebios i nie rzeknie: „Teraz!”

Mamy jeszcze pół roku, aby pospekulować, jak będzie wyglądała ta katastrofa estetyczna o biblijnej skali. Zanim spłonie trzecia część ziemi, drzew i wszystka trawa zielona, ulicami miasta przejdzie barwny korowód aktorów Baja Pomorskiego w strojach z epoki. Zanim trzecia część wód stanie się krwią, na rynku odbędzie się fireshow. Zanim trzecia część wód stanie się piołunem, zobaczymy widowiskowy pokaz fajerwerków. Pojawi się Abaddon, czyli dj Adamus, który zaznajomi prowincję z najnowszymi stołecznymi trendami muzyki house. Dwie miriady miriad wolontariuszy będzie rozdawało okolicznościowe ulotki z logo ESK. Gdyby Toruń był ładniej położony, wspiąłbym się na jakąś górkę, z której lepiej byłoby widać, jak Bestia 666 połyka to niewdzięczne miasto.

Zawsze liczyłem, że zginiemy w wyniku pełnoskalowego konfliktu jądrowego, a tu niestety TAK przygotował dla nas kosmiczny kataklizm. Każdy ma taką śmierć, na jaką sobie zasłużył.

piątek, 6 stycznia 2012

Ta rewolucja zaczęła się w Bydgoszczy

Gdy dostałem newsletter ze strony kulturawbudowie.pl, nie mogłem zupełnie uwierzyć w to, co czytam. Bydgoszczanie zrobili rzecz, która całkowicie wyprzedziła w czasie jakiekolwiek – nawet te najbardziej śmiałe - postulaty kongresów kultury w Krakowie i Wrocławiu.

Oddali kulturę w ręce ludzi. Zlikwidowali wydział kultury w Urzędzie Miasta, w to miejsce powołali Biuro Kultury Bydgoskiej, które – oprócz administracji nad infrastrukturą kulturalną - zamierza pilnować postanowień Bydgoskiego Paktu dla Kultury.

To rozwiązanie pionierskie, bez precedensu w najnowszej historii tego kraju - władze miasta oddają część swoich zadań mieszkańcom – przenoszą na nich odpowiedzialność za kształt swojej kultury. Samorządność. Demokracja. Solidarność.

To już nie jest miasto z tej piosenki.