środa, 6 czerwca 2012

Euro 2012 nas zabije



Z naszej grupy wyjdą Czechy i Rosja, które generalnie nie zrobią szału w kolejnych rundach rozgrywek. Pierwsze demotywatory i memy na temat jakości polskiej reprezentacji zobaczymy już w najbliższy piątek po bezbramkowym remisie z Grecją. Naprzeciw siebie staną bowiem dwie drużyny boleśnie zdesperowane, aby nie stracić gola.

Po przegranych mistrzostwach najpierw wypieprzy się budowlanka – jedyna branża w Polsce, która w ostatnich latach spała spokojnie, bo sypały się kontrakty, wygrywało się przetargi, strumieniami płynęła kasa unijna. Budowlanka była pewną branżą – większość firm albo stała się spółkami giełdowymi, albo wzmocniła pozycję rynkową. To właśnie te przedsiębiorstwa w znacznej mierze odpowiadają na to, że w oficjalnej propagandzie jesteśmy Zieloną Wyspą, a młoda polska komercja jest młoda i niezwykle komercyjna. To dzięki nim nasze miasta i wsie zyskały nowy europejski sznyt.

Zyski budowlańców zwietrzyły instytucje finansowe, które szybko stały się ich udziałowcami. Tak zrobiło na przykład towarzystwo ubezpieczeniowe, od którego w jakimś stopniu będę zależała moja emerytura – zapewne w stopniu nikłym i coraz mniejszym, ale zawsze coś. W ostatnich dniach kursy niektórych spółek budowlanych spadły na ryj, a to wkrótce pociągnie za sobą kolejne obniżki - inwestorzy wyczują trend i w panice wyprzedadzą swoje udziały.

I pęknie ta cała piękna polska bańka budowlana. Polskie części konsorcjów, które stawiają nam mosty, kładą drogi, budują hale i sale, padną, obciążając pozostałe spółki odpowiedzialnością za wykonanie planu. Trzeba zauważyć, że polskie spółki budowlane tak nie do końca są polskie. Są w większości szwedzkie albo niemieckie, ale dla poszanowania tradycji pozostawiono je przy dotychczasowych nazwach. Zabawa polega na tym, że ich większościowy pakiet w obliczu finansowej klęski tego kraju stanie się pakietem mniejszościowym, bo po co obciążać szwedzkie albo niemieckie centrale długiem z obcego kraju?

Gdy padnie giełda, z tego kraju nie będzie co zbierać. Padną instytucje, które kredytowały nasz boom. Polskę zaleje fala męskiego postbudowlanego bezrobocia, które o tyle gorsze jest od kobiecego, że panie bez pracy szukają pracy, a panowie bez pracy lubią położyć się wygodnie w butelce albo obić komuś ryja na ulicy.

Unia nam nie pomoże. Gdy osiągniemy fatalne ratingi, nikt nie będzie pochylał się nad krajem z obcą walutą. „Entszuligung, aber nie jesteście w strefie” - usłyszymy.

Rząd nie weźmie politycznej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. Będzie załamywał ręce, powoływał się na realia rynkowe. W Platformie coraz większe będą podziały, ale tym razem nie będą biegły na linii Tusk – Schetyna, konserwatyści a liberałowie. Podziały będą coraz głębsze, coraz bardziej strukturalne. W gruncie rzeczy sprawa zakończy się tak jak w Grecji: elektorat przerażony ekstremą zagłosuje przeciw ekstremie, a ekstrema będzie miała się dobrze. Nikt nie będzie miał zdolności koalicyjnej. Nikomu nawet nie będzie się opłacało specjalnie negocjować z PSL-em.

Euro 2012 – święto futbolu, piwa, mordobicia i taniej prostytucji – tylko na chwilę przysłoni nasze problemy. Giełda będzie zachowywała się przez trzy tygodnie tak jak polscy kibice, którzy po upokarzającej bramce, śpiewają nam wesoło pod oknami: „Nic się nie stało. Polacy, nic się nie stało”.

2 komentarze:

  1. Niech się pan tak nie martwi, prezes Jerzy Żółkiewicz przygotował spółdzielnię na kryzys. Jesteśmy bezpieczni.
    ----------------
    dużo większe znaczenie ma zastój w budownictwie mieszkaniowym spowodowany wysokimi cenami m2 i malejącym popytem związanym z ograniczeniem podaży kredytu.
    Kontrakty dla branży budownictwa infrastrukturalnego obejmują finansowanie inwestycji do ok połowy 2015r. Sporo inwestycji będzie do tego czasu realizowanych, nie tak duża część skończyła się przed E2012.
    Zwróciłbym uwagę na inną ciekawostkę: budownictwo infastrukturalne jest beneficjentem kontraktów o bezprecedensownej wartości w historii. Intuicyjnie, branża powinna świętować największe prosperity. A tymczasem coraz więcej firm bankrutuje. Dopiero zrozumienie dlaczego tak się dzieje pozwala zrozumieć rynek i gospodarkę. Co więcej, nie jest to zjawisko wyjątkowe tylko systematyczne, można przywołać wiele przypadków z bliższej jak też i z odleglejszej historii gospodarczej. I warto te przypadki prześledzić z przekonaniem że "nic w przyrodzie nie ginie".
    Samo spowolnienie gospodarcze, nawet jeśli się pojawi na początku przyszłego roku, nie musi być długotrwałe i nie musi być bardzo dotkliwe. Ale przeobrazi się w kryzys tam, gdzie jest wysokie zadłużenie. Im wyższe zadłużenie, tym mniejsza odporność na kryzys, tym większe ryzyko i niepokój, który zaczyna odgrywać rolę spełniającej się prognozy.
    Zawsze w takich sytuacjach gratulowałem księciunowi Michałowi Zaleskiemu lekkomyślności, bezmyślności i nieodpowiedzialności. Tym razem te gratulację składam na ręce jego wiernego, spółdzielczego Tołdiego - Jerzego Żółkiewicza, alias redakcja.

    OdpowiedzUsuń
  2. komentarz filmowy:
    http://www.youtube.com/watch?v=4LDHyF2_RC0

    OdpowiedzUsuń