poniedziałek, 22 października 2012

Październikowa psychozabawa (kolejność odczytania dowolna)

1.


Mama – 30 lat doświadczenia w ubezpieczeniach - w takich sytuacjach mówi mi zazwyczaj: „Znowu nabroiłeś, a nawet nie masz OC”.

Dobra kobieta.

2.
Aby skrócić tekst, wystarczy wyrzucić z niego garść przymiotników, wprowadzić kilka skrótowców, zamiast cytatów dać omówienia, wyrzucić ramki i wszelkie fragmenty narracyjnie obce, zrezygnować z dziennikarskiej konferansjerki typu: „A co na to Urząd Miasta?” Gdy widzi się tekst wlany do edytora, można ewentualnie pościągać akapity, pousuwać pojedyncze wyrazy w wierszach. To wszystko to jednak sposób na przycięcie zaledwie 10 albo - w najlepszym wypadku - 15 procent tekstu. Czasami trzeba kastrować całe akapity, zrezygnować z plastyczności języka, tworzenia klimatu, wielu szczegółów i postaci drugoplanowych. Zostawić rzeczowniki i czasowniki. Mięso prozy nieartystycznej.

3.
Cięcia budżetowe, jakie czekają Toruń w związku z długami, powinny polegać na głębokich strukturalnych zmianach. Likwidacja kilkudziesięciu etatów z oświaty, mniejszy o kilka procent budżet instytucji kulturalnych nic nie zmieni. Nawet zamrożenie płac pracowników Urzędu Miasta okazałoby się zaledwie kosmetyką.

Ale i tak zmiany należy zacząć od siebie. Po co prezydentowi Torunia doradcy? Po co mu niezwykle drogi gabinet? Po co rada prezydencka – niby społeczna, ale pożerająca pierniczki i pijąca hektolitry kawy? Po co spółka sportowa, które w tym momencie zarządza pulą kilku dotacji? Rachunki w tej dziedzinie nie przekraczają kompetencji średnio rozgarniętego dziennikarza kulturalnego, nie mówiąc już nic o radiowcu.

Po co Toruńska Agenda Kulturalna, skoro jej zadania mogliby spokojnie przejąć Dwór Artusa (Festiwal Piosenki i Ballady Filmowej), Baj Pomorski (Skyway) albo Centrum Nowoczesności („widowiska astronomiczne”)? Po co nam w zasadzie biuro Toruńskiego Centrum Miasta, które generalnie poniosło porażkę na wielu frontach?

4.
Będziemy mieli halę sportową, salę koncertową, część średnicówki i nowy most, jeśli oczywiście Hecer pozwoli. Zadłużymy się po uszy, ale będziemy to mieli. Lepiej mieć nowiuśką konsolę i nieprzyzwoicie duży telewizor w domu na raty niż nie mieć. To już było w „Śmierci komiwojażera”, że człowiek definiuje się poprzez swoją pracę albo przez to, co ma. Tak jest zbudowana europejska kultura, a dopóki innej nie mamy, musimy przełknąć ślinę.

5.
System jest tak zaprojektowany, że się wyżywi. System nie może sobie pozwolić na bankructwa części systemu. Szpitale nie odłączą pacjentów od aparatury, szkoły pozostaną otwarte, nikt nie zamknie Baja Pomorskiego albo Kontaktu, bo to byłoby przyznanie się do porażki. Coś jak ściągnięcie flagi z hasłem o 2016 roku i miejskim sporcie.

6.
Czas Michała Zaleskiego dobiega końca. Za 20 lat będziemy pamiętali tylko dobre strony jego prezydentury, które mój brat celnie nazywa pomnikami. Nikt nie będzie mówił o "medialnym gwiazdorze", "papiście o socjalistycznych korzeniach", "carze Michale", który jak każdy bizantyński władca nigdy nie wychodzi z roli. Wyczerpała się formuła, pojawia się zmęczenie. Czas na puentę, bo historia wybiela i podkreśla zasługi, zapomina o małostkach i błędach. Taką puentą będzie most, który zostanie u nas na zawsze.

7.
Tak też będzie z jego zastępcami.

Swanologues - The Best of Ron Swanson (Part 1) from Vishal Hussain on Vimeo.


Albo z takim jednym urzędnikiem, który nosi parawąs, pseudowąs, zakamuflowany wąs, tak że jedni wiceprezydenci go ochoczo wiwatują, a inni zupełnie nie zaliczają do wąsali.

8.
A jeśli chodzi o spór z Hecera z moim bratem, stoję po stronie brata. Sorry.

Powiem więcej: z absolutnie subiektywnych, wręcz egoistycznych, względów nie odpowiada mi lokalizacja mostu przy ul. Waryńskiego. Cały ruch wylądowałby pod moimi oknami, zamknąłby wszystkie możliwości ronda. Wprawdzie przydałyby mi się nowe okna (raczej szkło), ale to wcale nie zmienia sytuacji kilku tysięcy mieszkańców osiedla. Więc sorry.

A jak słyszę, że ta trasa byłaby jeszcze w ciągu drogi krajowej, to już zupełnie nie mam wątpliwości, które miejsce jest jedyne i słuszne. Jakoś nie wyobrażam sobie życia przeciętnego mieszkańca tamtych okolic.

9.


10.
Czytałem swego czasu wypowiedzi Hecera skierowane do jakiegoś urzędu. Możecie mnie zabić, nie pamiętam do jakiego. Podejrzewam, że do dość ważnego, ale miasto było wtedy w ogniu Turkusowej Rewolucji i nikt nie czytał specjalnie papierów. Urzędnicy się nieco poirytowali i podali Hecera do sądu. Refleksja pierwsza: to źle, że Urząd ciąga po sądzie forowiczów. Źle to bowiem świadczy o Urzędzie. Kumpel wysłał mi ten Hecerowski dokument, mówiąc: „Popatrz, to koniec demokracji w tym mieście. Żeby za to ciągać po sądach”.



No i trochę się zdziwiłem, bo wydało mi się to skrajnie niepoważne, żeby za takie pismo ktokolwiek chciał negocjować swoją wersję świata w sądzie. Została w nim przekroczona jedna duża granica. To racjonalność, Jezu.

11.
Hecera poznałem w czasie akcji „Popieram Hecera” w eNeRDe. W zimowej kurtce mam kilka niepranych gadżetów. Kilka tygodni wcześniej podejrzewałem, że Hecerem jest mój brat, który zapragnął sobie potrollować na forum byłego pracodawcy. Po kilku żartach o średnicówce (na przełamanie lodów) rozmawialiśmy głównie o Kabo.

12.


W toruńskim internecie, jeśli chodzi o Michała Zaleskiego, panuje lokalna wersja prawa Godwina. Każda dyskusja zmierza do porównania go z Aleksandrem Łukaszenką. Ten, który używa takiego argumentu, automatycznie przegrywa.

13.
Gdy człowiek podświadomie chce opuścić swojego rozmówcę, rozstawia nogi. Jedna z nich wyznacza kierunek, w którym człowiek chce się oddalić. Dość czytelna mowa ciała. Tak też rozmawia się z nudziarzami przez telefon. Masz zamiar kończyć, już twoja intonacja podnosi się i mówisz coraz wyżej: „No tak, tak, więc...” Już nawet nie słuchasz, już się nawet nie starasz. Ale nudziarz, kurwa, kontynuuje rozmowę i wcale nie ma zamiaru zmierzać do puenty. Więc znów powtarzasz swoje: „Tak, tak...” i rozpaczliwie wznosisz intonację. Ale ten skurwysyn nie zamierza tego kończyć, więc walczysz o puentę jak o ostatni oddech: „No to super, więc musimy...”. A on, kurwa, dalej biegnie i napierdala.

14.
Kontrapunkt upadł. Byłem z tym miejscem od początku do końca. Toruń bez Kontrapunktu będzie gorszym miastem. Znacznie mniej go lubię.